- Jeszcze tam! – wskazałam
palcem na sklep z telefonami.
- Jak sobie życzysz, o pani. – odpowiedziała zmęczona już Danielle, przewracając oczami
Zakupy ze mną, były chyba najgorszą czynnością jaka spotkała ją kiedy kol wiek. Należę do osób, które odwiedzają każdy sklep, przymierzają wszystkie ciuchy i nigdy nic nie kupują. Cóż, jestem taka i chyba się już nie zmienię.
- Na pewno jest pani zdecydowana na ten model? – dopytywał się młody i nie powiem, bardzo przystojny sprzedawca
- Tak, to jest to czego szukam. – powiedziałam, uśmiechając się
- Płaci pani kartą czy gotówką?
- Karta.
- Proszę wpisać kod i zatwierdzić zielonym – powiedział, podajając terminal
Wpisałam czterocyfrowy kod i nacisnęłam zielony guziczek, jednak musiałam powtórzyć tę czynność jeszcze dwa razy, ponieważ za każdym razem myliłam się z kodem.
- Karta zablokowana - odparł sprzedawca, a moje usta przybrały kształt literki „O”
- Ale jak to zablokowana?! – wrzasnęłam zdenerwowana
- Niech pani spojrzy – wskazał na urządzenie, na którym widniał napis „LOCKED”
- Przepraszam – powiedziałam i wzięłam kartę przy czym spaliłam niezłego buraka. Szybko obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wyjścia.
Stanęłam dziesięć metrów od sklepu i miałam zamiar czekać na przyjaciółkę. Po chwili dołączyła do mnie i ruszyłyśmy dalej, tym razem w celu pójścia na jakiś szybki obiad, który fundowała oczywiście ona.
- Zabiję ją! Przysięgam, zabiję!
- Pomogę ci! Przysięgam, pomogę! – powiedziała Danielle udawając moją złość i zapał
- Fuck you – dałam jej kuksańca w bok i weszłam do jakiejś chińskiej knajpki – mam ochotę na chińszczyznę! – krzyknęłam podskakując klaszcząc w dłonie, a potem znowu spaliłam buraka, ponieważ kilka osób spojrzało się na mnie jak na idiotkę.
- Nie znam cię. – pokręciła głową z niedowierzaniem przyjaciółka
Usiadłam przy stoliku, który znajdował się w rogu restauracji. Kilka sekund później przyszła Dani z dwoma kartami menu. Po ustaleniu naszych dań zamówiłyśmy je i już po dziesięciu minutach znajdowały się one na naszym stoliku
- Hahahaha. Czy ty aby na pewno, umiesz jeść tymi pałeczkami? – powiedziała przez śmiech Danielle, obserwując moje poczynania.
- Tak, a co, nie widać? – powiedziałam zdziwiona
- No właśnie nie hahaha. Tak się to trzyma, kaleko.
- Zamknij się.
- Ja ciebie też – odpowiedziała cmokając w moją stronę przyjaciółka
Resztę posiłku przeznaczyłyśmy na wspominanie naszych wakacyjnych przygód. Ale co chwilę przerywał nam telefon Danielle, który za nic w świecie nie chciał się uspokoić. Przysięgam, jeszcze jedno połączenie, a wylądował by on gdzieś na drugim końcu świata.
- Weź kurwa sprawdź kto to – powiedziałam z irytacją
- Przepraszam, musze oddzwonić, to dla mnie ważne. – powiedziała, patrząc na urządzenie
- Okej, to ja pomęczę się dalej sama, z tą cholerną chińszczyzną! Obiecuję, już nigdy więcej! Już nigdy więcej do takiej restauracji!
Przez kolejne trzydzieści minut siedziałam sama i próbowałam nauczyć się trzymać te dwa cholerne patyczki. Po kilkudziesięciu próbach, wychodziło mi to już całkiem nieźle. Zjadłam swoją porcję i dobrałam się także do zimnej już porcji Dani.
- Przepraszam, że trwało to tak długo. Naprawdę, zależało mi na tej rozmowie. – powiedziała zmieszana Danielle, kiedy wróciła
- Okej, rozumiem, ale wiesz jak kocha, to poczeka – odpowiedziałam mrugając okiem w jej stronę.
- To nie taaaaak – powiedziała zaczerwieniona przyjaciółka, przeciągając ostatni wyraz.
- Kim on jest? Jak ma na imię? Ładny? –dopytywałam z zaciekawieniem -Proooooooszę, zdradź mi coś! – prosiłam
- Człowiekiem. Liam. BARDZO.
- To kiedy mogę zacząć pisać jego, jakże ciekawą biografię? – spytałam sarkastycznie
- Jak dla mnie, to możesz zacząć już teraz, przynajmniej będziesz cicho – odpowiedziała i chciała chyba wrócić do swojego pozostawionego posiłku, jednak zorientowała się, że na talerzu nie pozostało już nic, oprócz cebuli, którą sama wcześniej dosypała – przepraszam bardzo, gdzie mój obiad!? – zirytowana przyjaciółka wrzasnęła na mnie, przybierając groźną miną.
- A wiesz, niedawno, kiedy byłam w maku hahahah i jakaś facetka wzięła tacę z zamówieniem hahahah i wyszła na środek lokalu hahahah, uklęknęła, położyła tacę na ziemi hahaha i tak jadła hahhha – dławiąc się śmiechem powiedziałam wymyśloną historyjkę, aby trochę odwrócić uwagę Dani od zjedzonej chińszczyzny
- A jaki to ma związek z moim zjedzonym obiadem? – zrobiła zabawną aczkolwiek groźną minę Dan
- Dobra, dobra. Nie złość się, bo to piękności szkodzi – cmoknęłam w stronę przyjaciółki – zjesz coś w domu
- Jak sobie życzysz, o pani. – odpowiedziała zmęczona już Danielle, przewracając oczami
Zakupy ze mną, były chyba najgorszą czynnością jaka spotkała ją kiedy kol wiek. Należę do osób, które odwiedzają każdy sklep, przymierzają wszystkie ciuchy i nigdy nic nie kupują. Cóż, jestem taka i chyba się już nie zmienię.
- Na pewno jest pani zdecydowana na ten model? – dopytywał się młody i nie powiem, bardzo przystojny sprzedawca
- Tak, to jest to czego szukam. – powiedziałam, uśmiechając się
- Płaci pani kartą czy gotówką?
- Karta.
- Proszę wpisać kod i zatwierdzić zielonym – powiedział, podajając terminal
Wpisałam czterocyfrowy kod i nacisnęłam zielony guziczek, jednak musiałam powtórzyć tę czynność jeszcze dwa razy, ponieważ za każdym razem myliłam się z kodem.
- Karta zablokowana - odparł sprzedawca, a moje usta przybrały kształt literki „O”
- Ale jak to zablokowana?! – wrzasnęłam zdenerwowana
- Niech pani spojrzy – wskazał na urządzenie, na którym widniał napis „LOCKED”
- Przepraszam – powiedziałam i wzięłam kartę przy czym spaliłam niezłego buraka. Szybko obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wyjścia.
Stanęłam dziesięć metrów od sklepu i miałam zamiar czekać na przyjaciółkę. Po chwili dołączyła do mnie i ruszyłyśmy dalej, tym razem w celu pójścia na jakiś szybki obiad, który fundowała oczywiście ona.
- Zabiję ją! Przysięgam, zabiję!
- Pomogę ci! Przysięgam, pomogę! – powiedziała Danielle udawając moją złość i zapał
- Fuck you – dałam jej kuksańca w bok i weszłam do jakiejś chińskiej knajpki – mam ochotę na chińszczyznę! – krzyknęłam podskakując klaszcząc w dłonie, a potem znowu spaliłam buraka, ponieważ kilka osób spojrzało się na mnie jak na idiotkę.
- Nie znam cię. – pokręciła głową z niedowierzaniem przyjaciółka
Usiadłam przy stoliku, który znajdował się w rogu restauracji. Kilka sekund później przyszła Dani z dwoma kartami menu. Po ustaleniu naszych dań zamówiłyśmy je i już po dziesięciu minutach znajdowały się one na naszym stoliku
- Hahahaha. Czy ty aby na pewno, umiesz jeść tymi pałeczkami? – powiedziała przez śmiech Danielle, obserwując moje poczynania.
- Tak, a co, nie widać? – powiedziałam zdziwiona
- No właśnie nie hahaha. Tak się to trzyma, kaleko.
- Zamknij się.
- Ja ciebie też – odpowiedziała cmokając w moją stronę przyjaciółka
Resztę posiłku przeznaczyłyśmy na wspominanie naszych wakacyjnych przygód. Ale co chwilę przerywał nam telefon Danielle, który za nic w świecie nie chciał się uspokoić. Przysięgam, jeszcze jedno połączenie, a wylądował by on gdzieś na drugim końcu świata.
- Weź kurwa sprawdź kto to – powiedziałam z irytacją
- Przepraszam, musze oddzwonić, to dla mnie ważne. – powiedziała, patrząc na urządzenie
- Okej, to ja pomęczę się dalej sama, z tą cholerną chińszczyzną! Obiecuję, już nigdy więcej! Już nigdy więcej do takiej restauracji!
Przez kolejne trzydzieści minut siedziałam sama i próbowałam nauczyć się trzymać te dwa cholerne patyczki. Po kilkudziesięciu próbach, wychodziło mi to już całkiem nieźle. Zjadłam swoją porcję i dobrałam się także do zimnej już porcji Dani.
- Przepraszam, że trwało to tak długo. Naprawdę, zależało mi na tej rozmowie. – powiedziała zmieszana Danielle, kiedy wróciła
- Okej, rozumiem, ale wiesz jak kocha, to poczeka – odpowiedziałam mrugając okiem w jej stronę.
- To nie taaaaak – powiedziała zaczerwieniona przyjaciółka, przeciągając ostatni wyraz.
- Kim on jest? Jak ma na imię? Ładny? –dopytywałam z zaciekawieniem -Proooooooszę, zdradź mi coś! – prosiłam
- Człowiekiem. Liam. BARDZO.
- To kiedy mogę zacząć pisać jego, jakże ciekawą biografię? – spytałam sarkastycznie
- Jak dla mnie, to możesz zacząć już teraz, przynajmniej będziesz cicho – odpowiedziała i chciała chyba wrócić do swojego pozostawionego posiłku, jednak zorientowała się, że na talerzu nie pozostało już nic, oprócz cebuli, którą sama wcześniej dosypała – przepraszam bardzo, gdzie mój obiad!? – zirytowana przyjaciółka wrzasnęła na mnie, przybierając groźną miną.
- A wiesz, niedawno, kiedy byłam w maku hahahah i jakaś facetka wzięła tacę z zamówieniem hahahah i wyszła na środek lokalu hahahah, uklęknęła, położyła tacę na ziemi hahaha i tak jadła hahhha – dławiąc się śmiechem powiedziałam wymyśloną historyjkę, aby trochę odwrócić uwagę Dani od zjedzonej chińszczyzny
- A jaki to ma związek z moim zjedzonym obiadem? – zrobiła zabawną aczkolwiek groźną minę Dan
- Dobra, dobra. Nie złość się, bo to piękności szkodzi – cmoknęłam w stronę przyjaciółki – zjesz coś w domu
- Ale ja miałam ochotę właśnie na tę chińszczyznę! – oburzyła się, tupiąc nogą
- Nie marudź Claire, tylko chodź, zmęczona już jestem – powiedziałam do niej w ten sposób, ponieważ bardzo tego nie lubiła.
- Jesteś gorsza, niż młodsza siostra!
- No ale ja przecież jestem twoją młodszą siostrą – powiedziałam z udawanym przejęciem, łapiąc się za serce
Zanim dotarłyśmy do apartamentowca,
Dani wstąpiła jeszcze do McDonalds’a i jakiejś pizzeri i zamówiła sobie tonę
żarcia. Zrobiła to chyba specjalnie, aby zrobić mi na złość. Dobrze wiedziała,
jak uwielbiam tego rodzaju jedzenie.
- Jesteś okrutna! Jak tak można maltretować człowieka? – zawyłam siadając na
fotel
- Nikt nie kazał zjadać ci mojej porcji, prosiaku – odgryzła się
- Nie nazywaj mnie tak, to boli.
- Mnie też bolał fakt, że nie mogę zjeść swojej chińszczyzny!
- I będziesz mi to teraz wypominać do końca życia?
- Jeśli będzie taka potrzeba, to tak. – uśmiechnęła się szeroko Dani
- Mogę użyczyć komputera? – zapytałam, zmieniając już ten dziwny temat
- No jasne, tylko mi go nie zjedz. – zaśmiała się Danielle - Ja w takim razie idę pod prysznic i do spania, bo padam z nóg. Dobranoc – powiedziała dając mi buziaka w policzek
- Dziękuję i dobranoc – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach.
Po włączeniu laptopa, pierwsze co sprawdziłam, to twitter. Nie miałam potrzeby ogłaszania niczego całemu światu, więc po prostu spojrzałam tylko w metions i wylogowałam się. Następnie zalogowałam się na pocztę, i tak jak przeczuwałam, był tam e-mail od mojego ojca. Szczerze mówiąc, tylko po to był mi potrzebny komputer. Weszłam w niego i szybko wzięłam się za czytanie jakże długiej przemowy ojca. Pytał się co się stało, dlaczego uciekłam od matki – on sam by uciekł, gdyby był w mojej sytuacji – pytał się także, czy jestem cała i zdrowa i dlaczego mój telefon jest cały czas po za zasięgiem. Oznajmił mi w nim również, że kiedy rozmawiał z Danielle, ona powiedziała mu tylko że jestem w Londynie, a on, nie czekając zbyt długo wsiadł w pierwszy lepszy samolot lecący do Wielkiej Brytanii. Spojrzałam na datę i godzinę wysłania – 14.08.2012 06:19 P.M. – czyli za kilka godzin powinien być w Londynie. Prosił także o najszybsze skontaktowanie się z nim a najlepiej spotkanie i wyjaśnienia. Postanowiłam, że jutro z samego rana do niego zadzwonię, umówię się z nim i opowiem mu o wszystkim. Miejmy nadzieję, że nie będzie robił mi problemu i nie będzie kazał mi kazał lecieć do matki.
- Nikt nie kazał zjadać ci mojej porcji, prosiaku – odgryzła się
- Nie nazywaj mnie tak, to boli.
- Mnie też bolał fakt, że nie mogę zjeść swojej chińszczyzny!
- I będziesz mi to teraz wypominać do końca życia?
- Jeśli będzie taka potrzeba, to tak. – uśmiechnęła się szeroko Dani
- Mogę użyczyć komputera? – zapytałam, zmieniając już ten dziwny temat
- No jasne, tylko mi go nie zjedz. – zaśmiała się Danielle - Ja w takim razie idę pod prysznic i do spania, bo padam z nóg. Dobranoc – powiedziała dając mi buziaka w policzek
- Dziękuję i dobranoc – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach.
Po włączeniu laptopa, pierwsze co sprawdziłam, to twitter. Nie miałam potrzeby ogłaszania niczego całemu światu, więc po prostu spojrzałam tylko w metions i wylogowałam się. Następnie zalogowałam się na pocztę, i tak jak przeczuwałam, był tam e-mail od mojego ojca. Szczerze mówiąc, tylko po to był mi potrzebny komputer. Weszłam w niego i szybko wzięłam się za czytanie jakże długiej przemowy ojca. Pytał się co się stało, dlaczego uciekłam od matki – on sam by uciekł, gdyby był w mojej sytuacji – pytał się także, czy jestem cała i zdrowa i dlaczego mój telefon jest cały czas po za zasięgiem. Oznajmił mi w nim również, że kiedy rozmawiał z Danielle, ona powiedziała mu tylko że jestem w Londynie, a on, nie czekając zbyt długo wsiadł w pierwszy lepszy samolot lecący do Wielkiej Brytanii. Spojrzałam na datę i godzinę wysłania – 14.08.2012 06:19 P.M. – czyli za kilka godzin powinien być w Londynie. Prosił także o najszybsze skontaktowanie się z nim a najlepiej spotkanie i wyjaśnienia. Postanowiłam, że jutro z samego rana do niego zadzwonię, umówię się z nim i opowiem mu o wszystkim. Miejmy nadzieję, że nie będzie robił mi problemu i nie będzie kazał mi kazał lecieć do matki.
Na samym końcu, dla beki wygooglowałam hasło „bardzo ładny człowiek Liam” kliknęłam w „grafika” i wiecie co? Wyskoczyło mi zdjęcie jakiegoś fagasa z Danielle idących ulicami Nowego Jorku!
Pod zdjęciem umieszony był link, więc na niego
weszłam, z czystej ciekawości a to, co przeczytałam rozwaliło mnie kompletnie
na części pierwsze. Wielki napis „Lanielle znów razem” i te wszystkie
komentarze pod postem. Danielle przez swój zawód, była dosyć znana, ale nie na
tyle żeby pisać o niej w Internecie, prawda? Później wpisałam w wyszukiwarkę
nazwisko Payne, które należało do chłopaka z artykułu. I to kolejne
zaskoczenie! Okazał się on być członkiem jakiegoś brytyjsko-irlandzkiego boybandu.
To dlatego ich powrót do siebie zrobił takie zamieszanie na tabloidach. Chociaż
ja nawet nie wiedziałam o ich początku i końcu. Szczerze mówiąc, byłam trochę zawiedziona.
Dlaczego Danielle nie powiedziała mi o swoim związku? Związku ze sławną osobą. Straciła
do mnie zaufanie? Rozumiem, nie chciała się z tym obnosić, jak żaby z tym, że
mają okres godowy, no ale jestem jej przyjaciółką, więc chyba wypadało by mi
chociaż coś napomknąć. Byłam już bardzo zmęczona, a jutro czeka mnie ciężki
dzień, wiec dobrze byłoby się wyspać. Szybko udałam się w stronę mojego
tymczasowego pokoju i wyciągnęłam z jednej z toreb nową piżamkę. Pomknęłam
niczym łania przez las i wpadłam do łazienki. W trakcie długiego gorącego
prysznicu, ułożyłam sobie w głowie co jutro powiem tacie. Kiedy byłam już w
pokoju, weszłam pod cieplusią kołderkę, nakryłam się nią po uszy i szybko
odpłynęłam w krainę morfeusza.
_______________________________________
nie jestem zadowolona z tego rozdziału ani trochę.
krótki, beznadziejny i w ogóle, nie miałam weny.
ale chciałam go napisać i dodać, ponieważ w przyszłym tygodniu nie napisze raczej nic.
DZIĘKUJE BARDZO ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM. MIŁO JEST TAK POCZYTAĆ, CO MYŚLICIE O TYM, CO PISZĘ. :)
oliv xx
Po prostu kocham te dwie wredoty :D Super rozdział :) Noooo, też bym się wkurzyła, więc się nie dziwię, myślałam, że ona wiedziała o Lanielle xd Czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńNo,no nowy rozdział widzę, że nie próżnujesz;D
OdpowiedzUsuńNo wiesz co narobiłaś mi ochoty na pizze :p
I weź nie gadaj, jak ty to napisałaś jak nie miałaś weny to co będzie jak ją będziesz miała :D
A teraz lepiej mi powiedz, że na niemca umiesz bo jak nie polegniemy marnie.;p
kobieto która mówi mi teraz jakieś pierdoły, ŻE CO?! jaki kurwa niemiecki? :O
UsuńNie mogę się już doczekać jej rozmowy z ojcem i poznania 1D. Wiem, że nic się nie pojawi przez tydzień, za co cię nienawidzę, ale doskonale cię rozumiem, bo sama nie znajduję ani minutki na pisanie w tygodniu. Pojawiło się parę błędów ortograficznych, których nie będę ci wypisywać w komentarzu. I to w sumie wszystko, a i uwielbiam te kąśliwe uwagi, tak mi się przypomniało! ;p
OdpowiedzUsuńhttp://letsworkthroughit.blogspot.com/
No! Nareszcie przeczytałam prawdziwe, świetne opowiadanie! Nareszcie! A tyle szukałam! :D Czekam na więcej i oby tak dalej. Weny!
OdpowiedzUsuńyour-kiss-unmissable.blogspot.com