środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 10



Naprawdę nie rozumiem, po co Louis i Zayn zorganizowali tę „powitalną” imprezę. W samym szpitalu spędziłam zaledwie dwanaście godzin, więc nie było potrzeby… No ale jak impreza, alkohol to i też ja, prawda? Oczywiście, że tak! Pomimo nie wczesnej godziny – ponieważ, oś zegarowa wskazywała już grubo po dziesiątej – chłopacy bardzo szybko załatwili sporo ludzi, trunki, nawet DJ! Chwilę po jedenastej, wszyscy zaczęli się schodzić. Nagle do mieszkania, wpadł zielonooki z dwoma skrzynkami piw i wyraźnym, niebieskofioletowym sińcem pod jednym z tych pięknych, zielonych oczu. Swoją drogą, ciekawe co mu się stało, już w szpitalu zauważyłam, dużą śliwę pod... Wróć! Powiedziałam, że on ma piękne oczy? Nie, nie, nie! Taki ktoś jak on, nie może mieć w sobie nic pięknego.

Kiedy w końcu doprowadziłam swoje głupie myśli do normalności, szybko do niego podbiegłam i nie zważając na jego głupie komentarze, wyciągnęłam dłoń w stronę jednej z skrzynek aby dostać to, czego chciałam, jednak nie było mi to dane, ponieważ z przeogromną siłą złapał mnie za lewy nadgarstek, odłożył swoje pakunki na ziemię a moje ciało przycisnął, a wręcz rzucił o najbliższą ścianę.

Widziałam jak zacisnął swój zgryz i ciężko przełknął ślinę. Jego twarz nie wyrażała żadnej emocji. Nic. Zero. Pustka. Przysunął delikatnie swoją twarz do mojej, ale na tyle blisko, żeby jego ciemne loki mogły drażnić mój policzek.
Następnie przylgnął swoim nosem do mojej szyi i zaczął smyrać ją czubkiem, cicho pomrukując.
Momentalnie zamknęłam oczy i przygryzłam dolną wargę aby po chwili poczuć miliony, przebiegających mrówek po moim kręgosłupie.

Drażnił ją przez chwilę i nagle ku mojemu zdziwieniu, a może i rozczarowaniu odsunął się ode mnie.
- Dokończymy to innym razem – mruknął niskim, ochrypłym głosem, a mnie znowu zalało ciepło od środka. Tym razem nie to przyjemne, tylko to, które wytwarza się przy wyczuciu zagrożenia. Chyba… Chyba, od tej chwili zaczynam bać się Harryego, ale to nie oznacza, że będę pobłażliwa na jego gesty i słowa. Wręcz przeciwnie, uwielbiam patrzeć na jego  irytację i tę żyłkę, która za każdym razem tworzy się na jego czole, niczym bruzda na na świeżo zaoranym polu.

- Wydaje mi się, że lekarz zabronił ci picie alkoholu, jak na razie. 
- To dlaczego właśnie podajesz mi tę butelkę? – zapytałam, podnosząc brwi, próbując sięgnąć butelkę, którą mi podawano, jednak mój rozmówca był szybszy.
- No właśnie, sam nie wiem. – powiedział i cofnął rękę w której było to, czego właśnie w tej chwili potrzebowałam.
- Harry!
- Mówiłaś coś? – zapytał, udając głupiego oblizując usta.
- Tak! Oddawaj to suko.
- Co ty powiedziałaś? – znowu użył tego niskiego, ochrypłego głosu, przysuwając się do mnie bliżej. Okej. No bez kitu! Moje serce podskoczyło do gardła.
- Umm… Że proszę, o oddanie mi butelki. – wydukałam, a on znów wrócił do swojej wcześniejszej pozycji, co polepszyło stan mojego serca [czyt. uspokoiło się]
- Wydaję mi się, że z twoich ust, wypadły inne słowa. – droczył się ze mną i według niego, było to chyba zabawne, ponieważ ten głupi uśmieszek nie schodził mu z mordy. Ja umierałam z przerażenia.

Nagle w moim umyśle, nie wiadomo skąd, jak i po co, zaczęły przewijać się różnorodne scenariusze, z chłopakiem w roli głównej, gdy potencjalnie nabijał tę śliwę, jednak żadna z nich, nie wydawała mi się zbyt realna. Napad? Wleciał na słupek? A może jakaś bójka? Serio? Jedna z najsławniejszych osób na świecie, miałby wdawać się w bójkę, której zagrożeniem było oczernienie przed całym światem? Okej, jest głupi, porywczy i nie myślący, ale chyba wie, co może a co nie, prawda?

- Co ci się stało? – wypaliłam bez namysłu, odruchowo kładąc rękę na sińcu pod okiem. Właśnie uświadomiłam sobie, że wypowiedziałam swoje myśli na głos, przez co moje policzki stały się rumiane.

Ten nic nie odpowiedział tylko w końcu wręczył mi to, o co prosiłam i na pięcie odwrócił się w stronę kuchni aby odłożyć swoje zdobycze. Ja, nie zastanawiając się ani chwili dłużej, poszłam w przeciwną stronę i zaległam na kanapie, która w tej chwili stała na środku salonu.

Kiedy w końcu usiadłam, zaczęłam zastanawiać się, czy nikt nie widział tego, co przed kilkoma minutami zaszło. Moje obawy były jednak bezpodstawne, ponieważ wszystko działo się w korytarzu przed drzwiami wejściowymi, który z salonem odgradza ściana. A to właśnie w salonie byli wszyscy.

Przez pewien czas przed oczami miałam zupełnie obcych ludzi. Nie widziałam nikogo, do kogo mogłabym się odezwać. Pośród tego dymu papierosowego nigdzie nie mogłam zlokalizować ani Danielle, ani Louisa, ani Zayna, czy Perrie… Nie będę już nawet wspominać o Horanie, który nie wiadomo gdzie wsiąkł. Ostatni raz, widziałam go zaraz po przebudzeniu. Było to mniej więcej siedem godzin temu. Od tamtego czasu, nikt z nas go nie widział. Martwię się o niego. Nigdy nie wiadomo, co może mu strzelić do głowy, a chcąc nie chcąc, chyba… Chyba jednak… Chyba jednak coś do niego czuję i nie chcę, aby cokolwiek mu się stało. Zależy mi na nim...

Gdy zawartość butelki nagle zrobiła się minusowa, postanowiłam udać się po kolejną i jeszcze jedną w zapasie, abym za chwilę znowu nie musiała iść. Nagle między salonem a wyjściem na taras, dostrzegłam kędzierzawego chłopaka, który wlepiał we mnie te swoje zielone oczy. Ich barwa jednak była nieco ciemniejsza niż zawsze. Widocznie nie odpowiadało mu to, że sięgam po kolejną i kolejną butelkę alkoholu. Co prawda, lekarz surowo mi tego zabronił, ale czy ktoś powiedział, że ja będę się go słuchać? Ja? Katniss Everdeen? Nie, do mnie to nie pasuje. Dzisiaj znowu się zaleję. Nie do nieprzytomności, tak jak już nie raz zdarzało mi się, ale może powtórzę to, co było na mojej pierwszej domówce w Londynie. Wiem, że to może być bardzo niebezpieczne. Ale czy ja się tym przejmuję? No właśnie, odpowiedź brzmi… Nie. Jak umrę, to umrę. Za dużej straty nikt nie odczuje. 

Kiedy opróżniałam już czwartą butelkę, nagle przed oczami zaczęły przewijać się znajome twarze. A może to były tylko wytwory mojej wyobraźni? Nie, zdecydowanie, były to realistyczne obrazy. Pomimo lekko już rozmazującego się obrazu, w tłumie dostrzegłam wielką burzę włosów Danielle i Liama, który trzymał ją za rękę, dziko się do niej uśmiechając, ciągnął ją w stronę schodów. Domyślam się co będą tam robić. Świntuchy.

Znalazłam też Louisa, który tańczył właśnie macarenę na masywnym, ciemnym stole, który znajdował się nieopodal kanapy, więc miałam na niego świetny widok i przy okazji ubaw „po pachy”. Całkiem zalany niebieskooki, wyginający się we wszystkie strony to nie lada atrakcja.

W Jednym z rogów pokoju obściskiwała się, znana mi para. Brunet pociągnął właśnie blondynkę w stronę drzwi od łazienki łapiąc się za krocze, na co ona odpowiedziała przygryzieniem wargi.

Wszyscy idą się pierdolić… Co za niewyżyte małpy. Kiedy przebiegłam wzrokiem po wszystkich w pomieszczeniu, znowu moją uwagę przykuł kędzierzawy brunet, który stał dokładnie w tym samym miejscu, z tym samym wyrazem twarzy, który nie wyrażał żadnych uczuć i nadal wpatrywał się we mnie tymi swoimi hi… wróć! Zielonymi oczami co przed godziną. Dziwnie się zachowywał. Dobra, może mieć wyrzuty sumienia, bo to przez niego trafiłam do szpitala i to on targnął na moje życie, przez swoją nieodpowiedzialność, to przez niego musieli odwołać swój występ w Nowym Jorku, to jego nienawidzi połowa nowojorskich fanów, no ale niech się na mnie tak nie gapi! To zaczyna być irytujące… A może to jest jego kara za to, że w ciągu kilku minut, jeszcze bardziej pogorszyłam jego stosunki z chłopcami? No hej! To on jechał jak wariat!

Nagle poczułam jak kanapa, na której siedziałam ugięła się pod czyimś ciężarem. W pierwszej chwili, myślałam, że to Harry, ponieważ zniknął z zasięgu mojego wzroku, ale kiedy obróciłam głowę w prawą stronę dostrzegłam kompletnie pijaną i zarazem zapłakaną Eleanor.
- Kochanie, co się stało? – wybełkotałam, oblizując dziwnie suche usta.
Dziewczyna jednak nic nie odpowiedziała, tylko wtuliła się we mnie z taką mocą, jak gdyby już nigdy nie chciała mnie puścić. Moja ciekawość jednak zwyciężyła i za wszelka cenę, chciałam dowiedzieć się, dlaczego znajduję się w takim opłakanym stanie. Musiało być to coś okropnego, bo inaczej nie była by chyba taka załamana tak?
- Elka, słyszysz mnie? Co się stało? – powiedziałam już pewniejszym, chodź nadal lekko bełkoczącym głosem, pokazując jej, że jednak oczekuję od niej odpowiedzi.
- Właśnie zadzwoniła moja kuzynka… - powiedziała szybko i urwała, znowu wybuchając płaczem. – Katniss, moi rodzice zginęli właśnie na drodze. Zginęli, kiedy jechali do Menchesteru z Londynu. – wysyczała i zemdlała. Najzwyczajniej w świecie, zemdlała. W moich ramionach…
Jak szybko godzinę temu, poczułam procenty w swojej krwi, tak szybko teraz one z niej wyparowały. Spanikowałam. Nie wiedziałam co mam robić. Jedyną osobą, którą mogłam poprosić teraz o pomoc i która była trzeźwa, był Harry. Ale jak na złość, zniknął on w tej chwili, w której potrzebowałam go najbardziej. Nagle ni stąd, ni zowąd przed moimi oczami pojawiła się postawna sylwetka chłopaka w lokach.
Naprawdę, teraz poważnie zaczęłam zastanawiać się, czy nie opanował on czasami jakiejś sztuczki znikania i pojawiania się? Dobra, mniejsza o to.
Wziął on bezwładne ciało Eleonor na ręce i zaniósł do pokoju gościnnego, który znajdował się za schodami. Nagle obok mnie pojawił się Louis i zaczął wypytywać co się stało. Widać było, że z niego też w natychmiastowym tempie wyparowały procenty. A może on nawet nie był pijany, tylko tak świetnie udawał? Po oddechu, który wylatywał z jego ust, dało się wyczuć, że nie miał w ustach alkoholu. On jednak potrafi być dobrym aktorem. Eh, dobra mniejsza z tym. Znowu zaczynam myśleć o rzeczach kompletnie nie pasujących do sytuacji...

W mgnieniu oka, niebieskooki zakończył całą tę domówkę. Nie zajęło mu to nie więcej niż trzy minuty. Przyszedł, wymienił dwa słowa z Harrym, wziął ciało Elki na ręce i zniknął najpierw za drzwiami prowadzącymi na hol, a potem do wyjścia. Zakładam, że właśnie w tej chwili, wiezie swoją dziewczynę w kierunku najbliższego szpitala. Jeszcze nie wiem co jej się stało, czy to zwykłe przemęczenie i stres związany ze śmiercią bliskich, czy coś poważniejszego, ale wiem jedno… Ja zaraz będę rzygać.

Harry widząc, że nie czuję się najlepiej i mam dziwne odruchy wymiotne, szybko pociągnął mnie w stronę grubego drewna, którym były drzwi do tej samej łazienki, w której przed godziną zniknęła gorąca para. Swoją drogą, zaczęłam zastanawiać się, gdzie podział się Zayn i Perrie… No przecież nie spuścili się w kiblu, co nie? Kiedy zorientowałam się jednak, że okno jest otwarte, skojarzyłam fakty i doszłam do wniosku, że po prostu wyszli z imprezy. Trochę w dość nietypowy sposób, ponieważ mogli zrobić to jak cywilizowani ludzie, przez drzwi. No ale przecież, po co zachowywać się jak ludzie, skoro można pobawić się w zwierzęta? I do tego uciekać z imprezy, którą samemu się organizowało… Dobra, mniejsza o to.

Harry ostrożnie podprowadził mnie pod muszlę, a ja momentalnie upadłam na kolana i zaczęłam wypruwać sobie flaki. Chłopak syknął tylko „mówiłem, że miałaś nie pić wredna pało!” i wyszedł z łazienki. Po kilku minutach, które dla mnie ciągnęły się jak wieczność wrócił i oznajmił, że Danielle i Liama, też gdzieś wcięło.

Okej, wszyscy pouciekali, Lou pojechał z Eleanor do szpitala, a Nialla nie ma. Jestem sam na sam z Harrym. Szczerze mówiąc, nigdy nie chciałam żeby do takiej sytuacji doszło. No bo nigdy nie wiadomo, co mu może strzelić do głowy tak? Tym bardziej, nie po tym, co przed kilkoma godzinami zrobił i powiedział. Co ten chłopak ze mną robi!? Gdyby wczoraj ktokolwiek powiedział, że będę się go bała, wyśmiałabym go. On niszczy wszystko to, na co pracowałam latami.

Kiedy moje wszystkie wnętrzności były już na zewnątrz, zmarnowana i bez sił opadłam na podłogę. Zielonooki jak gdyby nigdy nic, wziął mnie na ręce i zaniósł pod prysznic. Odstawił na ziemię, ściągnął słuchawkę z uchwytu i odkręcił wodę. Ja, nie rozumiejąc o co mu chodzi, tylko się na niego spojrzałam a on wybuchnął.

- Ogarnij się, śmierdzisz… - powiedział wręcz z obrzydzeniem.
- Sorry, siebie nie czuję. – fuknęłam i zanurzyłam ręce a potem twarz w wodzie. Tego w tej chwili potrzebowałam. Następnie napełniłam wnętrze ust tą krystaliczną cieczą aby po chwili wypluć do środka brodzika.
-  Jesteś obrzydliwa, ale seksowna. – powiedział i nagle się wyłączył. Chyba powiedział o dwa słowa za dużo… Tak! On powiedział o dwa słowa za dużo! Nie, on nie może sądzić, że jestem seksowna! Nie! Nie on! Błagam… On nie może myśleć o mnie, jak o kimś, w kim może zatopić swojego chuja. Nie. Nie we mnie!

- Co ty powiedziałeś? – odruchowo się wyprostowałam i spojrzałam na jego czerwoną twarz. Pierwszy raz widzę, jak ten wielki Harry Styles się rumieni!
- Um… Nic ważnego. – uciął – Chociaż… Nie. Powiedziałem, że jesteś seksowna. Cholernie seksowna. Nawet nie wiesz, jak na mnie działasz… - mówiąc to, prowadził mnie w stronę szafki. Nie, wróć. On nie mówił, on już dyszał… Znowu zaczął mnie przerażać. Po raz kolejny w ciągu kilku godzin, wywołał u mnie strach. Co on teraz ze mną zrobi? Zgwałci? No chyba tylko to…
- Harry, co ty robisz? – pisnęłam szybko odpychając chłopaka, czując, że dobiera mi się do spodni. Pomimo tego całego alkoholu, który znajdował się w mojej krwi, czułam wszystko dokładnie.
- No przecież wiem, że tego chcesz… - te słowa wysapał, tuż przy moim prawym uchu.
Tego już było dość, zaczęłam się miotać, szarpać… Po kilku próbach, udało mi się go na chwilę odepchnąć. Kiedy znowu zaczął się zbliżać, w drzwiach pojawił się blondyn.
- Boże! Dziękuję ci, kocham cię, od dzisiaj będę grzeczna, nawet zacznę chodzić do kościoła! Dziękuję ci, że zesłałeś go tu… - zaczęłam wykrzykiwać w myślach i szybko podbiegłam do lekko kołyszącego się blondyna.
- Dziękuję. – wysapałam w jego szyję i cmoknęłam w policzek. 


____________________________________________________
Jest dziesiątka! Nie było mnie tu prawie miesiąc, ale napisałam strasznie długi rozdział.
Mam nadzieję, że chociaż trochę wam to wynagrodziłam.
Zmieniłam też wygląd bloga. Znowu. Podoba się wam? :) Dziękuję wspaniałej Violent, że znowu coś dla mnie stworzyła. <3
Liczę na komentarze, szczere opinię no i to co najważniejsze, solidną krytykę! Dziękuję też za prawie 4000 wyświetleń. :) Miło mi, że ktoś to jednak czyta. :)
Kolejny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się szybciej, ale wiecie, robi się coraz cieplej, wakacje tuż, tuż. Oceny trzeba poprawiać i wyciągać... Na prawdę nie ma tyle czasu na pisanie. No dobra, życzę wam miłej lektury.
 Dobranoc! 
#kocham #was #misie. <3
~oliv 

ps. jak wam się podoba taki "straszny" Harry?

18 komentarzy:

  1. żałuję że nie doszło do niczego poważniejszego, no ale wynagrodzimy to kolejnymi rozdziałami c'nie kicia ? :*



    STRASZNY HARRY JEST SEKSOWNY :*

    OdpowiedzUsuń
  2. *O*
    Olivia, ziemniaku, masz przerąbane! Co Ty mi tu wyrabiasz z Katniss, co? Ona ma być z Hazzą .____. Nialler, bądź tak miły i... *pamiętaj o zakładzie, pamiętaj o zakładzie... xd* wyjdź. Badum tsss. ja to mam synonimy, nie?
    Okej, jestem pod wpływem Kubusia, wybacz.
    Coś mi tu nie gra :D Katniss odpłynęła po trzecim, drugim (?) piwie? Coś nie tak xd 1. Albo ten wypadek na nią źle działa. 2. Albo jest w ciąży! xD Osobiście obstawiam drugą wersję :3333 Może Harry ją wcześniej zgwałcił, a ona nic nie pamięta? ;o
    Sorrrrrki, kubuś robi swoje :3
    Zdolniachooo, rozdział boski *o* W końcu go dodałaś *u*
    A Hazza... mmmm. Czekaj, Ty ziemniak, ja ogórek... MAMY OBIAD, KTÓRY TERAZ JEM! XD Tak, jem ziemniaki z ogórkiem, bo jestem wegetarianką. Dziwna jestem, wiem, badum tsss. A wracając do tematu, to Hazza.... Mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr, kociaku XD
    Zresztą, chwila. Po co ja Ci to gadam? Weź mi ogranicz te kubusie :c Zryję Ci banie, bejbe.
    Biedna Elka :c Pomimo, że nie shippuję Elounor, uwielbiam tą dziewczynę. Szkoda mi jej teraz ;c Oby jej się nic nie stało ;o
    Albo jej rodzice zmartwychwstaną, o! Jezus potrafił, oni też dadzą radę, chyba.
    A teraz użyję Twojej wymówki, o! Jak widzisz ten komentarz nabiera coraz większego debilizmu, więc go zakończę, o!
    I bądź ze mnie dumna. Zrobiłam babeczki i nie spaliłam kuchni, o!
    Lubię literkę "o".
    Świetny rozdział Olivsss ;* Nmg. się doczekać kolejnego<3

    OdpowiedzUsuń
  3. "Jesteś obrzydliwa, ale seksowna." Jaram się tym od rana ^^ aww... myślę,że Katniss będzie z Harry'm, ale co się stanie wtedy z Niall'em? O matko...tak chce kolejny rozdział, że nie wiem czy wytrzymam. Zapraszam do mnie ----> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAJEBISTE <3 I O CHUJU ZŁOTY <3 NJKDCHFKJSHFJKDFHS *_* KOCHAM TO! OGÓLNIE <3 ZAJEBIŚCIE! I JA NIE WIEM CO NAPISAĆ, BO TYLE CZEKAŁAM NA TEN ROZDZIAŁ <3 I TAK PROSIŁAM BOGA ŻEBY BYŁ. I WCHODZĘ I JEST *_*. Ale że tak się dzieję! I Niech się Hazz Ogarnie! Ale tak czy tak jest suodki <3 Kocham cię <3 Kocham to Opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. boze ja tu oszaleje dzieweczyno! to jest boskie jestem taka podniecona tym opowadaniem ze szok hehe taki harry jes zajebisty tylko blagam nie psuj tego niech ona bedzie z nim

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć : )
    Recenzja jest gotowa, mam nadzieję, że się nie przerazisz. Zapraszam: recenzje-wielokierunkowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. O Matko.!!! Świetny rozdział.!! :D Cholera lubię Nialla , ale się wkurzyłam gdy wlazł do tej łazienki.;) Przeboskie opowiadanie.!:D
    Dodawaj szybko nowy rozdział , bo już się nie mogę doczekać.!!!:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochaniutka mam cię udusić dla czego nie dodajesz nic noweg?! ten blog jest boski nie stop co wam to co napisałam jest zajebiście cudownyyyy
    najlepszy jaki czytałam więc rusz te swoje jakże piękne rączki i coś napisz tylko nie zwlekaj zbyt długo bo chyba nie chcesz żebym cię udusiła ha ha

    OdpowiedzUsuń
  9. twój blog jest bardzo interesujący.
    Pragne czytać go dalej i będę tu często. prosze o informowanie o nowych rozdziałach.

    http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra, kurwa w końcu dodam ci komentrz SZALONA ja xD
    No to jak to leciało, a już wiem...
    Bo nie ma to jak czytać rozdział na telefonie biegnąc przez całe miasto za BLONDYNKĄ (patafian jeden );p
    Co do rozdziału jak zwykle zajebisty :*
    "Straszny" Harry jest po prostu boski awww... (chce więcej takich scen )
    Katniss& Harry kocham ich <3

    FNO<3

    OdpowiedzUsuń
  11. ZAPRASZAM DO SIEBIE NA PIERWSZY ROZDZIAŁ .xx
    Proszę o szczerą opinię < 3

    http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przyszłości, proszę o zamieszczanie spamu, w podkategorii "spam". Dziękuję. :)

      Usuń
  12. Nie wiem, co by tu napisać... Będę prawdomówna. Przeczytałam zaledwie dwa rozdziały: pierwszy i dziesiąty. Wybacz, ale me oczy nie nadążają dzisiaj, a nie chcę oślepnąć przed dwudziestką ;P Co do opowiadania *Bądź szczera, bądź szczera, bądź szczera* nie jest w moim typie. Nie chodzi tu o to jak piszesz, ale co. Masz rozbudowane słownictwo, więc to jest akurat duży plus. Oczywiście pojawiają się od czasu do czasu takie błędy jak "chłopacy" ( chyba, że to celowe użycie). Niestety (taka już jestem) nie przepadam za wulgaryzmami, słowami obraźliwymi itd. Słyszę je codziennie i mam zdanie, że po prostu ogłupiają nasze społeczeństwo. Zdaję jednak sobie sprawę, że przekleństwa itp. są cechą głównej bohaterki, dlatego nie usuwaj ich znowu, bo ja tak uważam. Dalej. Z góry przepraszam ludzi, którzy ją lubią. Rzygam Barbarą Palvin! Jak ją widzę, odechciewa mi się czytać. Dlaczego? Co drugie opowiadanie jest z udziałem tej postaci. Jest tyle ślicznych kobiet na świecie, ale nie! Dla typowej bloggerki istnieje tylko Baśka! ;D Trudno, myślę sobie. Przełknę to jakoś. Dziwne też wydaje mi się użycie imienia: Katniss Everdeen. Mogłaś wymyślić coś swojego :) Co do historii. Świetny pomysł! Widzę, że powoli tworzy się Team Styles, Team Horan. Sama nie potrafię wybrać. Kocham ich obu. Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za to, co tutaj napisałam. Podsumowując, to zbyt niegrzeczne opowiadanie, jak na moją skromną osobę ;P
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na taki "negatywny" komentarz czekam od początku stworzenia tego bloga, uf, w końcu się doczekałam! *_* co do głównej bohaterki, to... wyprałam Barbarę, ponieważ jest to moja ulubiona modelka, po prostu. i nie moja wina, że jest ona w większości opowiadań, ups, o gustach się nie dyskutuje, prawda? ;/ a! no i jeszcze to imię... tak, wiem, ale nie umiałam na szybko wymyślić a byłam świeżo po obejrzeniu filmu, no a jak potem zamieściłam pierwszy rozdział, to tak trochę z dupy było zmieniać dane. :|

      Usuń
  13. ta cała anna nana hehe nie wie co pisze jak jej coś się nie podoba niech tu nie zagląda ten blog jest cudowny ! ps. jak jest taki ten blog niegrzeczny zawsze może czytać bajkę haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słuchaj anonimku, nie wiem kim jesteś, no ale wiesz.......po to są komentarze pod rozdziałem, żeby wyrażać swoje zdanie, tak? skoro według niej, to, to i to jest złe, to dlaczego miała tego nie napisać. Gdybym nie chciała przyjmować negatywnych komentarzy, usunęłabym go od razu...i proszę tylko o to, aby nie robić mi tu zbędnego zamieszania. :) dobrej nocy. :*

      Usuń
  14. To jak wykreowałaś swoją bohaterkę jest naprawdę godne uznania. Każdy rozdział Twojego opowiadania czyta mi się niezwykle przyjemnie. Sama akcja, wątki wydaje się być bardzo dobrze przemyślana i zaskakująca :)) Co do powyższej wymiany zdań na temat wizerunku bohaterki to szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to, gdyż nawet nie zerknęłam do zakładki bohaterowie... Wolę wyobrazić sobie daną osobę czytając dzieło :) Może Twoje opowiadanie nie jest profesjonalną powieścią, ale oto w tym wszystkim chodzi, by szlifować swój styl i talent :))
    Pozdrawiam i zapraszam do skomentowania mojego opowiadania: Dream.

    OdpowiedzUsuń
  15. Poświęciłam się i czytałam wszystko od początku. Muszę przyznać, że się opłacoało, bo opowiadanie było tego godne. Uśmiałam się przy niektórych sytuacjach. Twoje porównania też są zabawne :)
    Będę tu zaglądać częściej ;D
    Bardzo mi szkoda Eleanor...
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń

* CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)
* Liczę na szczerą opinię, i czekam na ostrą krytykę :)
* Jeśli zostawisz link do swojego bloga, w wolnym czasie do niego zajrzę, ale byłabym wdzięczna jeśli zostawialibyście je w podkategorii SPAM :)
* Za wszystkie komentarze, dziękuje z caaaaaaaałego serduszka. :*